Poczytaj mi mamo ...
Dzisiaj temat dotyczący dzieci. Myślę, że ciekawe dla tych,
którzy są już rodzicami, ale też dla tych, którzy kiedyś pragną nimi zostać. Rodzicielstwo,
hmm? Fajna sprawa, ale bardzo trudna. Małe dzieci podobno mały problem, duże
dzieci duży problem. Już się boję jak będzie wyglądał mój DUŻY problem, bo ten
mały już wydaje mi się zbyt duży. Jeśli wiecie
o co mi chodzi. Mam małe dzieci, choć sama jestem dzieckiem mojej mamy i mogę też
przyglądać się jak próbuje radzić sobie z moimi siostrami. Czasami to niezła
orka. Serio! Tyle bab w domu. Mówię też o sobie 😊 Każda coś chcę i najgorsze jest to, że każda
coś tam sobie wyobraża. Wyobraża? tak wyobraża. A jak wyobraża, to oczekuje. Mój
przyjaciel mówił kiedyś kazanie i powiedział taką fajną rzecz: „OCZEKIWANIA
RODZĄ ROZCZAROWANIA” I faktycznie tak jest. Szczególnie w rodzinie. Nie oczekuj!
Łatwo się mówi. Ja bardzo się staram, ale i tak cały czas coś oczekuję od
Marcina, czy Ruci. Od Szczepana jeszcze nie, ale to pewnie tylko kwestia czasu.
Tak więc nawiązując do dzieci, to dla mnie chyba
najtrudniejsze jest to że zazwyczaj jakaś sytuacja mnie zaskakuje i nie jestem
na nią przygotowana. Ale nie o tym miałam pisać 😊
Chciałam pokazać wam jak edukuję moje dzieci. Jak spędzam z
nimi czas i jednocześnie uczę nowych rzeczy. Nie jestem typem matki, która
zmusza. Jeśli dziecko ewidentnie nie jest zainteresowane zabawą, którą wymyśliłam
to odpuszczam i szukam innej alternatywy. Nauka ma być ZABAWĄ, a nie rygorem
!!! Czemu tak piszę, bo sama przeszłam przez rygor :/
Może zacznę od tego, że Rucia jest dla mnie tzw. IDEAŁEM.
Tak, jest idealnym dzieckiem, oczywiście
pod względem nauki. Co nie oznacza, że nie ma swoich fochów. Jak każde dziecko
bywa niegrzeczna, ma swój charakter. Ale pod względem nauki REWELACJA. Rucia od
5 miesiąca uwielbia książeczki. Mamy ich bardzo duuuużo. Jak miała rok, to
przed zaśnięciem musiałam, tak MUSIAŁAM przeczytać minimum 4 książki, bo
inaczej był straszny płacz. Wtedy dla mnie to było trudne. Większość książeczek
znałam na pamięć. Zresztą ona też. Bo czytanie książek bardzo rozwija.
Oczywiście wszyscy znamy akcje POCZYTAJ MI MAMO, ale jak to jest naprawdę?
Rzadko czytamy sobie, a co dopiero
dzieciom? Dzisiaj czytanie zastępuje się bajką w telewizji. Ja się troszkę
zmusiłam i okazało się że był to strzał w dziesiątkę. Dlaczego o tym piszę? Bo uważam,
że jest to bardzo rozwijające. Wiele rodziców nie czyta dzieciom, a szkoda, bo
to bardzo zbliża i uczy. Rucia bardzo się rozwinęła:
2. Używa trudnych słów( czasami źle to wstawia w zdanie – wtedy jest śmiesznie. Np. Mamo niestety udało mi się posprzątać te klocki. Słowo „ NIESTETY” brzmi ciekawie, albo Mamo czemu nie chcesz ze mną współpracować? Niby zdanie ładne, ale tak naprawdę pyta, czemu mi nie poczytasz kolejnej książeczki ( to już 5 :/)
3. Poprzez czytanie zrobiła się spokojniejsza, opanowana
4. Oczywiście wszystko było bardzo ciekawe. A czemu ta lalka trzyma klocki? A ile Peppa je? A po co? A ile? I tak bez końca.
5. Wzmocniło się jej poczucie wartości. Pomimo tego, że jest baaardzo wrażliwa to wie kim jest i wie co potrafi, a w czym jeszcze ubolewa.
6. Potrafi rozróżnić dobro od zła. Oj bardzo. Od razu wyczuwa jak w bajce jest ktoś zły.
7. Jej wyobraźnia jest bardzo duża.
8. Potrafi połączyć fakty. Jak głaskamy naszego pasa Żabę, to przypomina się jej piesek z bajki, którą czytamy.
9. Bardzo szybko nauczyła się kolorów po polsku i po angielsku
10. Nie ma też problemów z kształtami
I można by powiedzieć, że SUPER. No bo to prawda, miło patrzeć jak dziecko lubi się uczyć, bo ona na prawdę lubi. Bardzo chciałabym to podtrzymywać w niej jak najdłużej. Żeby monotonia odrabiania matematyki przyszła jak najpóźniej 😊 NO BO NIE MA SIĘ CO OSZUKIWAĆ, KIEDYŚ I TAK PRZYJDZIE TEN MOMENT.
No ale oczywiście wszystko zależy od dziecka i od podejścia
do niego. Jeszcze do niedawna myślałam, że takie właśnie są dzieci. Ułożone,
opanowane. Rucia nie będzie biegać zbyt szybko, no bo przecież może zrobić
sobie krzywdę. Hehe ( To są jej słowa) Jednak dzięki Bożej Łasce, tak dzięki Bożej
łasce mamy jeszcze jednego szkraba. Szczepan jest cudem, bo każda moja ciąża,
to niestety walka o przetrwanie. Szczepan jest totalnym przeciwieństwem Ruci.
Serio!! NIE LUBI książeczek!!!!! Ani układanek, ani rysowania. Ciężko go czymś
zainteresować. RATUNKU, I CO TERAZ? Cały mój ideał macierzyństwa tutaj się kończy.
Szczepan zamiast książeczek lubi lizać buty, jak miał 8,5 miesiąca to już
chodził ( wow). Ma 10 miesięcy i już wchodzi na szafkę, zrzuca rzeczy ze schodów,
uwielbia toaletę. Zanurzenie rączek w ubikacji lub nocniku od Ruci to jest coś
na co poluje cały dzień. Czeka tylko na chwilę mojej czy Marcina nieuwagi i już.
OSIĄGNĄŁ SWÓJ CEL. Naprawdę jest co robić. Jest bardzo żywy, właściwie to się
nie zatrzymuje. No bo po co? Nawet w nocy chodzi po łóżku. Ale się nie poddaję.
Nie chce książeczek, ale za to bardzo lubi słuchać jak do niego mówię. Pokazuje
mu, że ta zabawka jest żółta, a tamta zielona. Trwa to kilka sekund, ale się
udaje. Potem oczywiście znowu rura i czas na demolkę. Ale próbuję dalej i co?
Jest coraz lepiej. Bardzo fajną metodą jest pokazywanie dziecku obrazków i
mówienie co to jest. Należy zacząć od trzech, czterech. Powtarzać, to jest
piesek, który robi HAU, a to kotek, który robi MIAU. To działa. Nawet na Szczepana.
W porównaniu do Ruci, albo nie bez sensu jest go do niej porównywać. On po prostu
jest INNY. Czy to jest złe? NIE, trzeba tylko nauczyć się jak do niego
podchodzić. Czy to jest TRUDNE? O tak, ale warto.
Dlaczego nie mamy telewizora? To opisze kiedy indziej. Ale
nie jestem matką TYRANEM, bardzo kontroluję to co oglądają moje dzieci, bo zdaję
sobie sprawę jak zbyt wczesne oglądanie nieodpowiednich treści źle wpływa na
ich rozwój. Przy jakimś kolejnym poście będę chciała podzielić się z wami tym,
co puszczam Ruci na youtube.com Jest tam sporo fajnych, ciekawych i edukacyjnych
bajek oraz filmów, które uczą.
Teraz jednak krótko (postaram się) wypiszę parę ciekawych zabawek
edukacyjnych:
ü
Książeczki. Wiem, że się powtarzam, ale naprawdę
warto. Jest tego pełno. Polecam te z kolorami, kształtami oraz takie z morałem.
Rucia ma już 3 latka, więc od jakiegoś już dłuższego czasu uczymy się alfabetu.
Na poczcie znalazłam świetny SŁWONIK dla takich małych dzieciaczków. Naprawdę POLECAM.
Rucia jest zachwycona. Często uczymy się literek. Ona sama siada i pokazuje to co
zapamiętała.
ü
Puzzle. Chyba nie muszę mówić jak układnie
puzzli rozwija, zbliża i uczy. Puzzle są MEGA. Układanie ich uczy koncentracji,
spostrzegawczości, cierpliwości, kolorów, kojarzenia, pamięci czy logicznego
myślenia. Bez względu na to ile dziecko ma lat, warto układać z nim puzzle. Najlepiej
zacząć jak najwcześniej. Rucia pierwsze
puzzle otrzymał jak miała 6 misięcy.
ü Piosenki edukacyjne. Nasz HIT to ALFABET WARZYWNO – OWOCOWY. Tutaj macie link: (https://www.youtube.com/watch?v=5IQBQBvgjrg). Dziecko uczy się rytmu, alfabetu i jednocześnie nazw warzyw i owoców. Do tego jeszcze jest to bardzo żywa melodia, wiec dziecko skacze i się rusza, a to jest najlepszy sposób na połączenie nauki z zabawą.
ü No i czym byłaby zabawna edukacja bez gier. A szczególnie polecam stronę Kapitan Nauka. Tutaj macie link(https://www.kapitannauka.pl/). Świetne i bardzo rozwijające gry.
ü
Farby, kredy, ciastolina ( w naszym przypadku ta
z Thermomixa, bez chemii i kolorowa 😊).
ü
No i wspólne gotowanie, to podstawa. Rucia
uwielbia wrzucać składniki to Thermomixa
ü
Kreatywne spacery. Co to oznacza? To znaczy, że
jak usypiamy Szczepana na spacerze to śpiewamy jakieś piosenki lub robimy
szybki trening z kolorów i liter. Najciekawsza zabawa? Jak biegniemy od słupka
do słupka i sprawdzamy jaką ma cyfrę 😊
Wiele można byłoby napisać. Najważniejsze jednak jest, żeby z dzieckiem spędzać jak najwięcej czasu. Jak pojawił się Szczepan to nie ukrywam sytuacja jest trudniejsza. Mam mniej czasu dla Ruci, ale jak tylko mogę to staram się nadrabiać. Bo w tych wszystkich ww. zabawach nie chodzi o to jak długo będziemy się bawić, ale liczy się jakość, czyli nasze zaangażowanie. Jak Rucia widzi, że ja smieję się razem z nią, to od razu od razu widać ten jej błysk w oczach.
Czy jestem zmęczona i mi się nie chce? Tak.
Czy wolałabym się w końcu położyć i
obejrzeć film? Tak.
Ale wiem, że ten czas za chwile minie. Moje
zmęczenie nic nie znaczy. Liczą się wspomnienia i relacja, jaką buduję z dziećmi.
Tak jak pisze w tytule, pierwsze 3 lata są najważniejsze. To od nas zależy czy
dziecko czuje się kochane, czy nie. Czy jest zauważane czy nie? Czy wie, że
jest członkiem rodziny i ma swoje zdanie czy nie? Osobiście uważam, że są to bardzo
ważne rzeczy. Dzisiaj świat bardzo pędzi. Praca, kariera, hobby to wszystko przysłania
nam to co jest najważniejsze.
P.S: Jeśli moje wypociny się Wam podobają, to proszę
o komentarze. Widzę, że sporo osób mnie obserwuje, ale niestety niewiele
komentuje 😊
Bardzo lekki i przyjemny tekst:-)zaciekawił mnie alfabet warzywno owocowy i szczerze polecam. Dzieciaki mają mega zabawe:-)
OdpowiedzUsuńNo, dzieci to nasza przyszłość, więc inwestujmy w nie, nie tylko pieniądze, ale i czas :)
OdpowiedzUsuńMy też nie mamy telewizji, ale telewizor w domu jest właśnie dlatego że odpalamy na nim youtube i netflix etc dlatego właśnie żeby oglądać rzeczyprzez siebie wybrane ;)
OdpowiedzUsuń